Autorką tekstu jest Edyta Traugutt – mama, która
korzystała ze wsparcia hospicjum perinatalnego
Hospicjum. Nigdy nie pomyślałabym, że to słowo oraz ludzie, którzy za Nim stoją będą tak bliskie.
Nasza historia zaczęła się zwyczajnie, jak wiele innych: oczekiwaniem na rosnące pod sercem matki dziecko. W 30 tygodniu prawidłowo rozwijającej się ciąży usłyszeliśmy, że Nasz Synek jest śmiertelnie chory. Świat się zawalił – i głowa była pełna różnych pytań, myśli: to nie może być prawda! Dlaczego my? Jak to możliwe?
Zaczęłam szukać wsparcia i pomocy psychologa. Trafiliśmy pod opiekę hospicjum perinatalnego. Zaczęliśmy nasze spotkania właśnie od psychologa, który tak bardzo był Nam, mi oraz całej rodzinie, potrzebny.
Kolejny krok: zostaliśmy objęci opieką lekarską, wsparciem położnej. Zaczęliśmy z ich pomocą badać, jakie dokładnie wady wystąpiły u naszego Synka. Układać sobie kolejne fakty w głowie. Wcześniej rozmawiano z Nami tylko językiem medycznym. Dzięki hospicjum zostało Nam wszystko wyjaśnione językiem zrozumiałym dla Nas.
Zaczęliśmy małymi krokami przygotowywać się do porodu, do tego, na co możemy się przygotować, co Nas może czekać. Zaplanowaliśmy też, co będzie po porodzie, jak będzie wyglądała opieka nad Wojtusiem.
Cały czas mieliśmy przy sobie psychologa – kiedy tylko był potrzebny, o każdej porze dnia i nocy. Wystarczył tylko telefon. Zostaliśmy objęci opieką jako rodzina, my jako rodzice, ale też nasza córka, dla której wszystko było niezrozumiałe, a która też przecież jest częścią naszej rodziny.
Pozostał Nam czas do porodu.
Gdy zaczął się poród, byłam w kontakcie z położną, z psychologiem, a Ksiądz objął Nas opieką duchowa i modlitwą, która też była dla nas ważna. Mimo późnej godziny wiedziałam, że nie jesteśmy sami.
Wojtuś urodził się bardzo silny. Nasz Synek Nasz żył 2 tygodnie. Hospicjum stało się wtedy Naszą rodziną. Dzisiaj, wiem, że dzięki Wam, dzięki całemu zespołowi, dzisiaj jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Dzisiaj umiemy, mimo dramatu, cieszyć się tym, co dostaliśmy od losu. Dostaliśmy życie, cudowne życie, cudowne dziecko, które mogło być z nami całe 15 dni. Które poznało rodzinę, rodziców, dziadków. Poczuło ich dotyk, zapach. Byliście z Nami. Odwiedzała Nas psycholog, położna, neonatolog. Dzisiaj wiem, że warto otworzyć się na pomoc.
Hospicjum to nie tylko śmierć, hospicjum to wspaniali ludzie, dzięki którym można nauczyć się miłości i cieszyć się każdą wspólną chwilą… A śmierć… Miłość jej nie pokona… Możemy nauczyć się z nią żyć. Z miłością, która zostaje.
Edyta Traugutt