Pielęgniarka / pielęgniarz w domowym hospicjum dla dzieci
Praca inna niż ta na oddziale czy w przychodni. Codzienna jazda samochodem do naszych podopiecznych. Przedtem odprawa. Zaplanowanie kolejności wizyt, telefony do rodzin. Nasi hospicyjni lekarze piszą nam recepty, zaświadczenia, skierowania. Dr Beatka ma ich na swoim koncie chyba najwięcej. 🙂 Do każdej recepty da jeszcze dobre słowo na drogę 😉 Pakujemy do aut: sprzęt medyczny, pampersy, środki czystości, odżywki – co tam akurat jest potrzebne, co dotarło od darczyńców. Czasem jeszcze tankowanie.
I w drogę.
Za oknem samochodu z każdą porą roku zmienia się krajobraz. W drodze łapiemy przez szyby ciepłe, letnie promienie słońca lub zimą grzęźniemy w zaspach śniegu, często w korkach. Czasem też w pośpiechu, w stresie, ścigając się z czasem łapiemy: mandaty, punkciki karne,” kapcia”, a zdarzają się i stłuczki. 😉
Życie. Taka praca 😉
Do rodzin naszych podopiecznych przywozimy rzeczy, których akurat potrzebują, ale przede wszystkim nasze doświadczenie i ręce – gotowe pomagać. Świadczymy pomoc całej rodzinie, więc jak łatwo się domyślić, potrzeb jest tyle, ilu członków rodziny. Czasem przykład trzeba zdobyć łóżko rehabilitacyjne. Bo tapczan, na którym leży chore dziecko jest niewygodny dla niego i jego rodziców. Bolą ich kręgosłupy. Trudno się tak ciągle schylać i dźwigać. Szybki telefon do Agnieszki, a ona już wie jak wyczarować to łóżko.
Przeprowadzamy tysiące rozmów z rodzinami naszych pacjentów, czasem z nimi samymi.
O wszystkim. O życiu. O umieraniu. O śmierci. O tym co… potem. Godziny rozmów.
Towarzyszymy naszym podopiecznym w bólu, troskach, cierpieniu, ale i małych i większych codziennych radościach. Trwamy przy nich do ostatnich chwil życia. Mimo iż naszymi sercami też targają silne uczucia, w tym najtrudniejszym czasie musimy pomóc przede wszystkim tym, którzy tej pomocy od nas oczekują. To nasza praca. Potem przyjdzie pora, by stawić czoła własnym reakcjom, uczuciom. Każde z nas ma wypracowany sposób na radzenie sobie z takimi emocjami. Jedni potrzebują modlitwy, inni rozmowy z przyjacielem, jeszcze inni pójdą na ryby, na spacer, słuchają dobrej muzyki. Tego uczymy się już sami. Każdy sposób jest dobry, gdy pomaga.
Gdy pacjent umiera, jesteśmy obecni na jego pogrzebie. Nasza opieka nie kończy się jednak w tym dniu. Odwiedzamy rodziny w żałobie, kontaktujemy się także telefonicznie. Przecież nierzadko nasza pomoc to kilka lat, a czasem kilka dni, ale bardzo intensywnych. Tworzą się po obu stronach więzi. Często słyszymy, że jesteśmy jak rodzina. To bardzo miłe słowa. Są wspaniałą, wzruszającą formą docenienia naszej pracy.
Nie jesteśmy w stanie wyleczyć naszych pacjentów z ich ciężkich chorób. Ale dzięki wiedzy i doświadczeniu całego zespołu czynimy ich życie choć trochę lżejszym, bez cierpienia i bólu. Czasem udaje się wyczarować uśmiech na twarzach tych dzieci i ich rodzin, roziskrzyć promyk nadziei. My też czerpiemy z tych doświadczeń nową wiedzę i siłę na dalszą pracę.
Każde z nas wciąż i na nowo poszerza swą wiedzę. Część z nas ukończyła studia, część jest również po specjalizacji. Szkolimy się i uczestniczymy w konferencjach, by nasza wiedza stale była na jak najwyższym poziomie. Chcemy jak najlepiej opiekować się naszymi rodzinami
Dlatego Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy – Pielęgniarki i Pielęgniarze!
Z okazji naszego święta życzę nam dużo sił i mądrości. Byśmy mogli czerpać satysfakcję i radość z wykonywanego zawodu, by był powodem naszej dumy.
Byśmy byli zdrowi i szczęśliwi.
Również w naszym życiu prywatnym, by otaczała nas miłość naszych bliskich i byśmy mogli realizować nasze życiowe cele i marzenia.
Iwona Kubicz
Pielęgniarka
oraz cała ekipa Formuły Dobra