Jak zacząć opowieść o kolejnym spełnionym marzeniu swojej ukochanej córeczki? Bo przecież mogłoby ono spełnić się w innych okolicznościach, a może w ogóle by się nie spełniło? Trudno ubrać w piękne słowa wydarzenie, któremu towarzyszy ból i cierpienie dziecka. Ale czasu nie cofniemy, już wiemy, że warto cieszyć się każdą przeżytą chwilą.
Madzia
Moja trzynastoletnia córeczka Madzia od 2012 roku walczy z chorobą nowotworową, złośliwym mięsakiem Ewinga (w dużym skrócie to jest rak kości). Po tylu latach nierównej walki, kiedy kolejne wznowy wyniszczały jej organizm, we wrześniu ubiegłego roku w badaniu obrazowym wykryto rozsiew choroby do kości i płuc. Wówczas, kontynuując leczenie w ośrodku w Warszawie, postanowiliśmy jednocześnie poszukać pomocy i oparcia w swoim miejscu zamieszkania. Tak trafiliśmy pod opiekę hospicjum domowego dla dzieci. Madzia pomimo wszystkich przeciwności losu z jakimi przyszło jej się mierzyć, od ósmego roku życia jest pogodna, uśmiechnięta z głową pełną pomysłów, planów na przyszłość i ogromnym sercem jakim obdarza każdego człowieka oraz wszystkie zwierzaki tego świata.
Marzenia Madzi
Aby wynagrodzić wszystkie cierpienia mojej córeczki, choć w maleńkim procencie, sami bądź z pomocą życzliwych osób, zaczęliśmy spełniać jej każde wypowiedziane głośno marzenie. Był własny pies rasy, która spaceruje na dworze Królowej Elżbiety, były jaszczurki, chomiki, myszki, żółwie, królik, kameleon, patyczaki i koty. Odbył się upragniony wyjazd na Mazury. No i były też konie. Ta ostatnia miłość trwa nadal, tym bardziej, że znów dzięki dobrym ludziom Madzia dostała kuce, bez których nie wyobraża sobie już życia. Moja amazonka swoją końską przygodę zaczynała na pięknej klaczy. Tina była Tinkerem i właśnie konie tej rasy, najbardziej zafascynowały Madzię. Wyszukała sobie w Internecie stajnię i zakochała się w jej mieszkańcach. Kolejne życzenie Madzi zostało wypowiedziane.
Stajnia Podolin
Znajduje się w sercu przepięknych Gór Sowich, na skraju wsi Rościszów, w gminie Pieszyce, około 70 kilometrów na południe od Wrocławia. Otoczona lasami i łąkami, gdzie górskie szlaki zachęcają do pieszych lub konnych spacerów. Panie z Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska „Formuła Dobra”, zajęły się realizacją marzenia z energią. I stało się! Dzięki uprzejmości właścicielki stajni, Pani Agnieszki Bekus, gościliśmy tam prawie trzy dni. Madzia oprócz karmienia koni i obcowania z nimi oraz samej jazdy, miała jeszcze zorganizowaną profesjonalną sesję zdjęciową. Jak to w życiu czasem się zdarza, przy okazji realizacji tego marzenia, spełniło się inne. Madzia kłusując na jednym z koni pod czujnym okiem wspaniałej instruktorki i fotografa Pani Żanety Szmytki, wykonała swój pierwszy w życiu skok przez niewielką, ale jednak przeszkodę. To było dopiero coś! Warto mieć marzenia, bo bywa, że się po prostu spełniają, dając i marzącemu, i tym, którzy gotowi są je spełnić, wiele radości.
Agnieszka Nalepa mama Madzi