Choroba dziecka najczęściej przychodzi jak grom z jasnego nieba. Przynosi załamanie, bunt, targowanie się, rozpacz, zwątpienie, poczucie bezradności. Ostatecznie jednak – po krótszym lub dłuższym czasie – rodzice stają na wysokości zadania. Podejmują walkę. Dziecko, które potrzebuje pomocy, jest motywacją do podejmowania rozmaitych działań. I nawet świadomość, że choroba zmierza do śmierci, nie powoduje opuszczenia dłoni w geście bezradności. Zrobić tyle, ile jeszcze można… zrobić najlepiej, jak można…
Gdy później przychodzi śmierć dziecka, schemat wydaje się być bardzo podobny: szok połączony z negacją, gniew, targowanie się, depresja. Świat – po raz drugi się zawalił. I o ile za pierwszym razem rodzice potrafili się odnaleźć w nowej sytuacji, a dziecko nadawało sens wszelkim działaniom, to po śmierci przychodzi to znacznie trudniej. Dlaczego łatwiej walczyć o szczęście dziecka niż o szczęście własne?
Uczestnicy sobotniej Grupy Wsparcia działającej przy Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska mierzyli się z tym i z wieloma innymi tematami, z którymi muszą się zmierzyć rodzice po stracie dzieci.
Następna Grupa Wsparcia została zaplanowana na sobotę 22 kwietnia.