Strona główna » Blog » Mały Książę

Mały Książę

13 października 2018

Jeden z moich ulubionych pisarzy, Antoine de Saint-Exupery napisał kiedyś nietypową, cieniutką książeczkę pod tytułem „Mały Książę”. Na początku czytałam ją, jak jedną z wielu zwykłych lektur. Z czasem odkryłam, że jest to książka, która dorasta wraz z czytelnikiem, a jej treść może służyć jako prosty, życiowy przewodnik.

” (…) jestem poważnym człowiekiem. Nie mam czasu na marzenia.”

Drogi, poważny człowieku. Pozwól sobie być szczęśliwym. Nie wstydź się tego. Marzenia nie są dla wybranych, nie są tym bardziej czymś, co uwłacza godności dorosłego człowieka. Są właśnie dla ciebie! One dodadzą ci siły, gdy nie będziesz w stanie postawić kolejnego kroku. One pokażą ci, gdzie iść, gdy pogubisz się w mglistym świecie. One niczym skrzydła poniosą cię ponad twoimi ograniczeniami, pozwolą dokonywać rzeczy niemożliwych. Nie myśl sobie, że na marzenia przyjdzie odpowiedni moment. On już przyszedł. Właśnie teraz.

„Tym człowiekiem na pewno pogardziłby Król, Zarozumialec, Pijak i Biznesmen. Jednak mnie tylko on nie wydaje się śmieszny. Może dlatego, że nie zajmuje się swoją osobą.”

Król zajmował się panowaniem. Panował nad wszystkim. Wszyscy byli mu podlegli. Zarozumialec wymagał od innych, żeby go bez przerwy podziwiali i adorowali. Pijak pił, żeby nie czuć wstydu, wynikającego z faktu, że pije. Biznesmen liczył i liczył, choć sam już nie pamiętał, co dokładnie liczy. I posiadał. Wszystko posiadał. A latarnik? Zapalał latarnię, gdy zachodziło słońce, gasił ją, gdy wschodziło. Mieszkał na bardzo małej planecie, więc co minutę musiał to zapalać, to gasić latarnię. Nie był jak wcześniejsi mieszkańcy odległych planet, skupiony tylko na sobie, niedostrzegający potrzeb innych. Latarnik rzetelnie wykonywał swoją pracę. Jak powiedział Mały Książę, nie zajmował się cały czas sobą. I dzięki temu nie wydał mu się śmieszny. A czy Mały Książę miałby powody, żeby śmiać się z ciebie?

” – Na pustyni jest się trochę samotnym. Równie samotnym jest się wśród ludzi.”

Znasz to, prawda? Każdy z nas zna. Nie tylko gdy idziemy chodnikiem i mijamy obcych ludzi. Lub w tłocznym tramwaju, gdzie stoimy blisko osób, do których nawet nie mamy odwagi się uśmiechnąć. Także przy stole rodzinnym możemy być bardzo samotni. Możemy się uśmiechać, rozmawiać jak zawsze, a w środku po prostu płakać. Potrzebujemy wtedy kogoś naprawdę. Nie, żeby zapytał: „Wszystko w porządku?” i nie czekając na naszą odpowiedź powiedział: „To świetnie”. Potrzebujemy kogoś, kto zdecyduje się wejść na naszą pustynię i po prostu z nami tam będzie. Będzie towarzyszył nam w naszym strachu, gdy będziemy cierpieć, lub gdy będziemy się bać. Bez słów, bez „dobrych” rad. Po prostu z nami będzie. Trzeba pamiętać, że nie tylko my czasem przebywamy na pustyni. Może warto spróbować potowarzyszyć drugiemu człowiekowi, gdy najbardziej tego potrzebuje. Gdy zmaga się ze swoimi słabościami. Można usiąść z nim i spokojnie zaczekać, aż burza piaskowa minie, a następnie ruszyć z nim u boku w stronę źródła.

” (…) dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.”

Co widzą inni, gdy na ciebie patrzą? Krzywe zęby, małe oczy, gruby brzuch, odstające uszy? Nikt z nas nie jest idealny. W nieskończoność możemy naprawiać swój wygląd, ale jeżeli nie pokochamy swoich ułomności, nigdy nie będziemy w pełni zadowoleni z tego, jak wyglądamy. Pewnych rzeczy nie zlikwidujemy, ale możemy je zmienić. Niech krzywe zęby zawsze będą otoczone przyjaznym uśmiechem, małe oczy niech patrzą z miłością, z grubego brzucha niech wydobywa się szczery śmiech, a odstające uszy niech będą uważnie słuchać drugiego człowieka. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.

Zawsze marzyłam o tym, żeby spotkać Małego Księcia i móc z nim porozmawiać. Jednak zamiast drobnego chłopca o blond włosach codziennie spotykam drugiego człowieka. Mogę przejść obok niego, nawet go nie zauważywszy. Mogę też spróbować go oswoić, dostrzec w nim więcej dobra niż on sam w sobie widzi. Wejść na jego pustynię, dać mu kawałek mojego serca. Decyzja należy do mnie. Kto wie, może jeśli postawię krok w dobrą stronę, Mały Książę sam mi się ukaże?

Aleksandra Morozowicz

Zostań Bohaterem Formuły Dobra

Możesz pomóc nieuleczalnie chorym dzieciom, które nieuchronnie zmierzają do końca swoich dni, otoczone rodziną i naszą profesjonalną troską. Jesteśmy z nimi naprawdę.

Czy dołączysz do nas?

Przeczytaj inne wpisy na blogu

„Formuły Dobra” – wywiad cz. 7

„Formuły Dobra” – wywiad cz. 7

Oto kolejny fragment wywiadu z Babcią Ulą… Pielęgniarka Ilona (I): Pani Ulo, zadam może jeszcze takie pytanie, tak refleksyjnie… Babcia Ula (U): Niech Pani zadaje pytanie, jakie chce. Ja mogę na wszystkie odpowiedzieć.  I: Chodzi mi o to: Jak Pani widziała w...

czytaj dalej
„Formuły Dobra” – wywiad cz. 6

„Formuły Dobra” – wywiad cz. 6

Co działo się dalej? Przedstawiamy kolejny fragment wspomnień Babci Uli… Babcia Ula (U): I jeszcze kazał, żeby karawan tu przyjechał, bo on musi zobaczyć, jak będzie. Zwariować można było... żebym ja klepsydrę... Ja nie kłamię. Pielęgniarka Ilona (I): Ja wiem,...

czytaj dalej
Dobra komunikacja

Dobra komunikacja

Wszyscy o niej słyszeli, że jest ważna, ważne jest umieć dobrze rozmawiać z innymi. Przecież dzięki dobrej komunikacji możemy lepiej się zrozumieć, budować silne relacje i być dla siebie wsparciem. Przyjrzyjmy się dzisiaj przez chwilę temu, co się na nią składa....

czytaj dalej
„Formuły Dobra” – wywiad cz. 5

„Formuły Dobra” – wywiad cz. 5

Zapraszamy do przeczytania kolejnej części wywiadu. Babcia Ula (U): Ale przyszła chwila, niestety… Pielęgniarz Paweł (P): [Wtedy] się trzymał. Tydzień później byłby chyba problem, tak? Z tego, co pamiętam... Pielęgniarka Ilona (I): Tak. U: I tak gasł już... Najgorzej...

czytaj dalej